1 czerwca, to data, która wśród wielu spinningistów, wywołuje niebagatelne emocje, prawie tak samo, jak nie bardziej, jak data 1 maja. Tego dnia, dobiega koniec okresu ochronnego, jakim objęty jest w Polsce sandacz, ryba drapieżna, w której połowach specjalizuje się znaczna część spinningowej braci. Zdobywanie, co roku nowych doświadczeń, oraz specjalności w połowie sandaczy, doprowadza wielu o zawrót głowy, tak samo było, kiedy na rynku Polskim, pojawiły się pierzaste przynęty, nazywane potocznie kogutami. Nauka ich stosowania, oraz kuszenia za ich pomocą ryb, nie należy do najłatwiejszych, zwłaszcza dla początkujących, natomiast bardzo szybko, można sobie przyswoić kilka podstawowych zasad, które podparte próbami, i doświadczeniem, zaczną przynosić oczekiwane efekty, zarówno w ilości brań, jak i efektywności wyciąganych ryb.

Czym jest kogut?


Koguty to nic innego, jak przynęty tworzone w oparciu o kotwice, oraz specjalne główki jigowe. Główki na koguty, charakteryzuje ołowiany ciężarek, zwykle kula, z oczkiem do montażu agrafki, oraz prostym drutem, na którym w specjalny sposób montuje się kotwicę. Do wytwarzania tych przynęt używa się także, albo przede wszystkim naturalnych piór ptaków, sierści zwierzęcej, jak i sztucznych materiałów ozdobnych. Montaż koguta, rozpoczyna się, poprzez zamontowanie na drucie kotwicy, po czym za pomocą nici, na ów kotwiczce montuje się odpowiednio pióra, oraz inne materiały. Jednym z mistrzów tworzenia ręcznego kogutów, jest nasz kolega Zbigniew Oczoś. Jego dzieła w postaci kogutów sandaczowych, okoniowych, oraz muszek, nabyć można w naszym sklepie. Przynęty tak wyprodukowane, imitują zazwyczaj narybek, wodne żyjątka, lub inne organizmy, którymi w naturalnym środowisku żywią się sandacze.



Z czym to się je?


Technika prowadzenia takiej przynęty jest bardzo różna, w zależności od tego jak na pokarm reagują ryby. Podstawową zasada jednak przy kogutach, jest to, że nie wolno ich po prostu jednostajnie prowadzić, monotonnie zwijając linkę. Takie prowadzenie, bowiem eliminuje niemal do zera, chęć reakcji ryby, na podawana przynętę. Głównym sposobem, i do takiego właśnie zostały stworzone koguty, jest łowienie z tzw. opadu. Czym jest ta technika, niczym innym jak podbijaniem przynęty z dna, pozwoleniem jej opaść ponownie na dno, i powtórzeniem czynności? Takowego podbicia dokonujemy w dwojaki sposób, po pierwsze, podbijając przynętę szczytówką wędki, przy jednoczesnym zwinięciem kołowrotkiem powstającego luzu na lince, po drugie podbijaniem za pomocą samego zwinięcia linki kołowrotkiem. W tym wypadku wykonuje się dwa, trzy szybkie zakręcenia korbą, co automatycznie powoduje poderwanie koguta z dna, na odpowiednią wysokość. W obu przypadkach, pamiętać należy o utrzymaniu zawsze naprężonej linki, ponieważ to dzięki niej często wyczuwa się delikatne pstryknięcia sandaczy, podczas opadania wabika na dno. Oczywiście, technik podbijania jest wiele, niemalże tyle samo, co wędkarzy, bowiem ich wariacji można mnożyć i mnożyć. Podbicie pojedyncze szczytówką i kolejne z kołowrotka, jednoczesne podbijanie i zwijanie linki, podbicie potrójne czy pojedyncze z kołowrotka a kolejne wędką itd. Wszystko zależy od warunków nad wodą, oraz intensywności żerowania ryb. Sprowadzając te zasady do podstaw, należy po prostu ożywić pióra koguta w wodzie. Koguty, podczas takiego podbijania i opadania, poruszają piórami, które w wodzie imitują narybek poruszający się przy dnie lub w toni. Takie skoki, imitują bardzo dokładnie, żerujące w dnie małe rybki. Dodatkowo podczas kontaktu ołowiu z dnem, zostaje z niego wzbity w toń, żwir czy piach, dokładnie tak jak w sytuacji żerowania rybek., które wypluwają z pyszczków penetrowane piach na dnie. Konkludując, na początek proponuję opanować sztukę podbijania przynęty, podwójnym lub potrójnym zakręceniem korby kołowrotka, przy jednocześnie trzymanej na wysokości głowy szczytówki. Taki sposób, zapewnia cały czas napięta i kontrolowana linkę, oraz odpowiednia wysokość podbijanej z dna przynęty. Jeśli ta technika zostanie opanowana, spokojnie można przenieść ją, na klasyczne jigowanie przynętami gumowymi. Dokładnie ta sama technika, jest niezwykle skuteczna niezależni czy łowimy gumami czy kogutami. Trenować również można podczas łowienia okoni, tak samo dobrze reagują one na takie przedstawienie im w wodzie przynęty. Tutaj również zastosujemy ją, na okoniowych kogucikach, czy wabikach gumowych na główkach jigowych. Po opanowaniu techniki podbicia z kołowrotka, można zacząć szkolić się w technice podbicia z wędki. Ta technika jest nieco trudniejsza, ponieważ należy odpowiednio wyczuć siłę podbicia, tak by przynęta nie odbiegała nadto od dna, oraz należy odpowiednio manewrować kołowrotkiem tak by linka była zawsze naprężona. Tak jak wspomniałem wcześniej, po podbiciu pojedynczym czy tez podwójnym z wędki, musi nastąpić odpowiednio jeden lub dwa obroty szpuli kołowrotka, tak by powstały luz linki, był natychmiast kasowany.


Wszystkie techniki, oraz sposoby zweryfikuje woda, oraz drapieżniki. Natomiast, jeśli chodzi typowo o koguty, to tylko od was zależy jak one będą prezentowały się w odzie, i czy skuszą do brań sandacze, które nie wiedzieć, czemu upodobały sobie tak bardzo pierzaste przynęty. Warto, więc poświęcić trochę czasu na szlifowanie obsługi kogutów, bowiem ich skuteczność na Polskich wodach jest coraz większa, i żaden zawodowy sandacz owiec, nie wyobraża sobie wyprawy po sandacza bez pierzastego kompana. Łowienie na koguty sandaczy, to bardzo przyjemna i efektywna technika, sprawiająca wiele radości, ale wymagająca pewnej techniki oraz całkowitego skupienia. Przynęta ta, bowiem, podczas opadu przez ułamek sekundy pozostawiona bez kontroli, może zostać zassana przez sandacza i w tym samym momencie, wypluta. Zbyt późna reakcja zacięciem, pozbawia nas możliwości holu. Często również, brania nie wyczuwalne są na szczytówce, a jedynie sygnalizowane minimalnym przesunięciem linki na powierzchni wody, w miejscu gdzie styka się ona z lustrem wody. Zauważenie takiego dziwnego przesunięcia, winno być skwitowane zawsze zacięciem, ponieważ nie wiadomo nigdy czy to branie, czy też inne dziwne zjawisko.



Jeśli chodzi o sprzęt do połowu sandaczy na koguty, to jest go cała masa na półkach sklepowych. Począwszy od specjalistycznych wędzisk opisanych, jako ZANDER, po kołowrotki. Najważniejsze by wędka taka, była lekka i czuła. Długość takiego spinningu, weryfikuje miejsce łowienia, czy to brzeg zbiornika czy też łódka. Główną zasadą sprzętową, jednak jest wybór żyłki lub plecionki, tutaj zdania się powielają od bardzo dawna i sugerują zdecydowanie wybór plecionki, która przez swoją sztywność i brak rozciągliwość, pozwala na pełną kontrole brań. Plecionka zapewni stały kontakt z przynętą, oraz zapewni wyczucie na szczytówce czy tez blanku, wszelkich nawet delikatnych skubnięć sandacza. Dodatkowo, zacięcie z dużej odległości czy głębokości jest pewniejsze i mocniejsze.

Jak widzicie, łowienie kogutami to nic strasznego, wymaga jedynie pewnego samozaparcia, oraz praktyki. Jeżeli to pokonacie, to gwarancja sukcesów jest bardzo duża. Zapomniałem o równie istotnym fakcie, a mianowicie o tym, że koguty są po prostu piękne dla oka wędkarza, ale jak pokazuje praktyka również i ryb. 


Autor. Grzegorz Major

 

 

 

 

 

Kategoria: Poradniki

Ostatnio na kanale wędkarz.pro

»

Reklama

Szukasz prezentu
dla wędkarza?

Sprawdź nasze wyjątkowe propozycje

Nie wiesz co kupić?
Zadzwoń lub napisz do nas.
Doradzimy.

Odwiedź nas na wedkarz.pro/radom

Szybki kontakt:

794 790 321

pomoc@wedkarz.pro

8:00 - 16:00

Płatności:

Raty Credit Agricole Bank Polska S.A.
PayPal Logo