Jak ewoluowały sztuczne przynęty
Popyt rodzi podaż, to odwieczne prawo naszego rynku. Chcąc zaspokoić popyt, firmy produkujące sprzęt wędkarski rozpoczęły bardzo silną ekspansję na rynki przynęt sztucznych. Wynikało to z jasnych potrzeb tego rynku, popularniejsze stały się metody spinningowa, castingowa, dodatkowo w siłę urosło wędkarstwo muchowe. To wszystko sprawiło, że zapotrzebowanie na przynęty sztuczne gwałtownie wzrosło. Dodajmy fakt, że wędkarz to stworzenie bardzo wybredne, równie wybredne co ryba, która akurat danego dnia będzie miała ochotę na rippera w kolorze łososiowym. Rynek sztucznych przynęt w latach 90-tych rósł w siłę z każdym rokiem, aż do dzisiaj. Wydaje się, że dziś otrzymaliśmy już wszystko, nic bardziej mylnego, przed nami jeszcze bardzo wiele przynęt, o których nawet nie przychodzi nam jeszcze marzyć.
Dziś otrzymujemy do dyspozycji wiele rodzajów sztucznych przynęt, przystosowanych do łowienia na muchę, castingiem, spinningiem, do biernego ciągnięcia przynęty za łódką, a nawet do łowienia pod lodem.
Sztuczne przynęty dziś, zarówno w kształcie jak i poruszaniu się czy kolorystyce do złudzenia przypominają żywe ryby, które są przysmakiem drapieżników. Aby dodatkowo zachęcić drapieżnika, producenci przygotowali bardzo dokładne imitacje, na przykład rannych ryb, wzbogacili przynęty o elementy na przykład generujące większy ruch wody wokół niej .
Od muchy po casting – co wędkarz ma do wyboru
Zacznijmy od wędkarstwa muchowego, które jest jednym z najstarszych jeśli chodzi o metody wędkowania na świecie. Wędkarstwo muchowe było już popularne nawet w średniowieczu, kiedy to uważano tą metodę, jako jedyną, która przystoi szlachcicowi. Dziś rynek sztucznych much jest jednym z największych rynków zbytu w wędkarstwie. Wędkarze mają do dyspozycji muchy, które idealnie imitują naturalnie żyjące gatunki, praktycznie na każdej szerokości geograficznej, ponadto, producenci dali im do dyspozycji różne wariacje, których nie sposób spotkać nad rzekami na całym świecie, co nie zmienia faktu, że przyciągają rybę.
Twistery, rippery oraz inne gumowe przynęty zaczęły rozwijać się około lat 90-tych XX wieku. Również wcześniej powoli zdobywały popularność, aczkolwiek powszechne w użytkowaniu stały się dopiero wówczas. Dziś, powstają zróżnicowane wariacje przynęt sztucznych, wśród nich spotkać można rippery, które imitują rybki, jaskółki, miękkie gumki, czy też rosnące w popularność dropshoty. Gumowe przynęty są jednymi z najbardziej uniwersalnych i dlatego cały czas producenci pracują nad ich poprawkami.
Jedną z największych nowości na rynku w ostatnich dwudziestu latach są woblery. Te metalowe, plastykowe lub aluminiowe przynęty bardzo przypominają niewielkie rybki. Ich zaletą jest to, że pracują na dokładnie ustalonej głębokości, przy zachowaniu odpowiednich parametrów, oznacza to, że mogą np. pracować na głębokości równej 2 metry pod wodą. Dodatkowo, producenci dostarczają je w zróżnicowanych barwach oraz kształtach, tak, że możemy kusić nimi każdy rodzaj drapieżnika.
Nowością na rynku są tak zwane wirujące ogonki. Jest to nowa przynęta, która jeszcze nie zdobyła dużej popularności. Wirujące ogonki to przede wszystkim przynęta na okonie i szczupaki, a także bolenia lub pstrąga. Bardzo ciekawa konstrukcja, która sprawia, że przynęta pracuje niezwykle atrakcyjnie i robi stosunkowo „dużo hałasu w wodzie”.
Fakt, że w najbliższym czasie zobaczymy coraz to nowsze rozwiązania z zakresu sztucznych przynęt jest niezaprzeczalny. Producenci zapełnią pustkę, która wciąż jest i zrobią wszystko dla rynku. Dlatego właśnie możemy spodziewać się coraz lepszych i nowszych rozwiązań w tym zakresie, a to dla nas – wędkarzy, bardzo dobra informacja.
Kategoria: Poradniki
Reklama
Szukasz prezentu
dla wędkarza?
Sprawdź nasze wyjątkowe propozycje
Nie wiesz co kupić?
Zadzwoń lub napisz do nas.
Doradzimy.
Szybki kontakt:
794 790 321
pomoc@wedkarz.pro
8:00 - 16:00