"Rzut obrotówką nr1 w warkocz, sprowadzam ją z prądem pod brzeg szukając przy kamieniach okoni. W pod brzegowym zastoisku dostrzegam stadko uklejek, tam muszą być okonie. Rzucam ponownie tym razem na granicę warkocza i spokojnej wody, zamykam kabłąk kołowrotka i po dwóch ruchach korbą czuje ogromne targnięcie, któremu towarzyszy ściana wody strzelająca do góry. Nawet nie mam okazji zaciąć ryba wisi już na haku po tak potężnym uderzeniu, po chwili jest na brzegu. Nie mogłem uwierzyć pierwszy w życiu boleń."



Sytuacja ta miała miejsce kilka lat temu kiedy zaczynałem swoją przygodę ze spinningiem. Pierwsze kontakty z boleniami były czysto przypadkowe, wtedy jeszcze nie spodziewałem się że ta ryba wywoła we mnie taki zapał oraz ukierunkuje mnie pod kątem tegoż gatunku.
Setki godzin spędzonych przed artykułami dotyczącymi bolenia, obejrzane filmy oraz setki odszukanych przynęt pod ten gatunek wyzwoliły moją wyobraźnię. Jej oczyma widziałem te wspaniałe brania, wyjścia nad wodę z fontannami wody. Niestety w tamtym okresie były to tylko wizje w mojej głowie, rzeczywistość okazywała się zupełnie inna. Kilkadziesiąt wypraw pod kątem bolenia kończyło się "na pusto".

Boleń - sposób na bolenia

Ryba z rodziny karpiowatych, zamieszkująca głównie duże rzeki, ale spotykana również na zbiornikach wód stojących. Gatunek żywiący się głównie narybkiem krąpia, leszcza i płoci, a przede wszystkim uklejami. W rzekach przebywa raczej w wartkim nurcie lub na jego granicach ze spokojną wodą, lubi dno kamieniste lub usłane naturalnymi przeszkodami, które stają się jego kryjówkami. Polowanie boleni na narybek należy do najbardziej spektakularnych, ponieważ ryby te przyczajone przy dnie z ogromnym impetem wpadają w stada drobnicy niejednokrotnie wyskakując ponad wodę. Towarzyszy temu ogromny chlupot wody jak i jej rozbryzg ponad powierzchnię.

Gdy zaczynałem swoją przygodę z boleniami pierwszym problemem jaki zaprzątał moją głowę były przynęty. Czytałem o boleniach łowionych na wahadłówki, przynęty gumowe oraz woblery, te ostatnie przykuły moją uwagę najbardziej. Nietypowa budowa, smukłe korpusy ze sterem umieszczonym niekiedy pionowo względem tułowia, do złudzenia przypominające ukleje. Woblerów boleniowych w sklepach było co niemiara, niestety ich ceny były poza zasięgiem mojego portfela. To oraz chęć polowania na te ryby skłoniło mnie do rozpoczęcia zabawy w tworzenie samemu tychże przynęt. Tak oto w tym samym czasie pasja do boleni pociągnęła za sobą pasję tworzenia woblerów. Ale po kolei...

Sprzęt na bolenie

Moja pierwszą wędką spinningową było wędzisko Robinsona długości 270cm i ciężarze wyrzutu od 10 do 35g. Kołowrotek natomiast miałem najzwyklejszy z tylnym hamulcem na trzech łożyskach. Sprzęt dość mizerny patrząc z perspektywy czasu, ale dawał sobie świetnie radę z obsługiwaniem woblerów na które wtedy łowiłem. Z czasem moje pojęcie o tych rybach zmieniało się stawiając przede mną jak i moim sprzętem nowe wyzwania. Ewolucja sprzętu dotarła do dzisiejszego zestawu czyli kijka Daiwa Exceller Jigger 270cm i 3-18g wyrzutu.(nie jest to wklejka) oraz kołowrotka Ryobi applause w rozmiarze 2500 i Ryobi Zauber w rozmiarze 3000. Na które nawijam żyłki w rozmiarach 0,18 lub 0,20.

Reasumując, przy połowie boleni na rzekach z brzegu polecam kije w przedziale długości 270-300cm oraz w przedziale wyrzutowym między 3g minimum do 30g maximum. Wędki w takim zakresie poradzą sobie z większością przynęt oraz z warunkami rzecznymi w jakich przyjdzie nam polować na bolenie.(nie polecam wklejek ponieważ na dużych rzekach często przyjdzie nam obławiać bardzo wartkie warkocze) Kołowrotki w rozmiarach 2000 oraz 3000 z przednim hamulcem, koniecznie z bardzo dobrym hamulcem oraz nienagannym nawojem żyłki. Musimy pamiętać również o stabilnej pracy przekładni która pozwoli na szybkie i płynne prowadzenie przynęty.

Gdzie szukać bolenia w dużej rzece

Brak efektów podczas wypraw boleniowych, nieustanne porażki spowodowane nie znajomością zachowań gatunku, nie raz wprawiały mnie w zdenerwowanie i chęć poddania się. Upór i ochota łowienia regularnie tych ryb zmusiły mnie jednak do lektury o gatunku. Wynajdowane coraz to nowsze artykuły o zachowaniach boleni i technikach ich połowu, co i rusz wyganiały mnie nad Wisłę w celu obserwacji oraz potwierdzania wszelkich tez wyczytanych lub zaobserwowanych na filmach. Po kilku latach poznawania swojego odcinka rzeki, wiem już po pierwszym spojrzeniu na miejscówkę czy w niej kryje się ów kolega na którego poluję. Typowymi miejscami w których boleń ukarze nam swoje oblicze atakami na ukleje są warkocze, przykosy oraz opaski. Trzeba jednak wiedzieć że duże sztuki tego gatunki często nie ukarzą nam swojej obecności mimo że intensywnie żerują. Ryby te zwykle przesiadują głębiej polując w toni lub przy dnie. Szukać ich należy w rynnach o wartkim nurcie i kamienistym dnie, oraz w miejscach gdzie naturalne przeszkody typu zwalone drzewo czy ogromny kamień tworzą zawirowania wody lub przelewy.

Trochę o technice prowadzenia przynęt

Nie będę tutaj opisywał technik dotyczących wszystkich przynęt, skupię się jedynie na woblerach. Ponieważ to nimi najczęściej łowię i im oddaję się bez reszty. Opiszę również moje sposoby podania woblera w typowych miejscach.

Warkocz

to typowe miejsce na wielu rzekach. Zwykle powstaje on na szczycie ostrogi (główki), a także za wystającymi w nurcie głazami lub drzewami. Na granicy takiego warkocza bytują ukleje które są głównym pokarmem bolania. Polowanie na bolenie w takich miejscach zaczynam od podania woblera w poprzek nurtu, przerzucając warkocz. Czasem od razu zaczynam zwijanie lub pozwalam bezwładnie przynęcie po łuku spływać z prądem. W takiej sytuacji najlepiej sprawdzają się ciężkie tonące woblery, które podczas dryfu penetrują również głębsze partie wody. Jeśli chodzi o ostrogi, pierwsze rzuty oddaję z nasady "główki", stopniowo zmieniając miejsca ku szczytowi. Na szczycie kilka razy powtarzam tę technikę wplatając jednak w nią rzuty bezpośrednio w warkocz i wzdłuż warkocza na granicę nurtu i cofki lub spokojnej wody. Pamiętać należy o tym że podchodząc stopniowo ku szczytowi główki musimy pochylić się lub przykucnąć aby ograniczyć boleniowi możliwość zobaczenia nas. Tym samym oczywiste staje się bez szelestne podejście do miejscówki.

Opaska

to brzeg bez ostróg, zwykle kamienisty ciągnący się na duże odległości. Na opaskach często powstają "cofki" lub zatoczki ze spokojną wodą, gdzie przebywa narybek lub ukleje. Opaskom rzecznym towarzyszą często równolegle biegnące do linii brzegowej głębsze rynny w których swoje kryjówki miewają bolenie. Zwykle wzdłuż opasek zaobserwować można liczne ataki średnich boleni. Ataki te następują przy samym brzegu tuż przy kamieniach, gdzie jak pisałem przebywa narybek. Sytuacja ta najczęściej ma miejsce na wiosnę po wylęgu narybku. Tutaj technika podania woblera jest dość prosta i oczywista. Wobler rzucam daleko wzdłuż opaski i tak też go sprowadzam po samym brzegu lub brodząc dwa trzy metry od brzegu.   Często jednak wykonuję rzuty pod kątem pozwalając przynęcie spływać łukiem pod brzeg, dokładnie jak przy warkoczu z ostrogi. Ponieważ mam często do czynienia przy okazji z głębszą rynną, również dobrym sposobem jest poszukanie w toni bolenia podając mu dryfującego woblera który tonąc dociera nawet do dna.

Przykosa

To wypłycenie na rzece utworzone z naniesionego prądem wody piachu lub żwiru. Przykosy często staja się miejscami wypoczynku dla wielu gatunków ryb białych. Miejsca takie są idealną stołówka dla boleni, ale również okoni szczupaków czy sumów. Przykosy oddalone od brzegu najprościej zlokalizujemy obserwując powierzchnię wody, często granice przykos wystają ponad powierzchnie wody a woda za nimi nieco przyspiesza lub się marszczy na powierzchni. Te miejsca za przykosami są naszym celem w poszukiwaniu bolenia. Przynęty w takich miejscach posyłamy na granice przykos, gdzie występuje drobna ryba, penetrując obszar płytkiej wody. Jesienią można obławiać głębsze partie wody za przykosami, ale również i wiosną głęboka toń może skrywać duży okaz bolenia.

Opisując te typowe miejsca oraz sposoby jakimi się posługuje podając woblery, zwracam uwagę na odstępstwa od tych reguł oraz różne sposoby dostosowywania konkretnych przynęt pod warunki. Pamiętam do dzisiaj jak po ataku bolenia zaraz w to miejsce posyłałem przynętę i ściągałem ją bez pobicia. Dzisiaj wiem że kluczem do sukcesu jest obserwacja żerującej ryby. Boleń jest rybą atakującą z ukrycia, zza przeszkody wodnej lub z dna. Zwykle jeden osobnik penetruje spory obszar wody szukając ofiary. Na co należy zwrócić uwagę podczas obserwacji? Pierwszą rzeczą jakiej się nauczyłem to zwracanie uwagi na kierunek w jakim boleń odpływa po ataku. Jest to na tyle ważne, że po tej obserwacji możemy zlokalizować miejsce z którego boleń rozpoczyna atak, a przynajmniej trasę po której się porusza. Przy opaskach jest to dość proste ponieważ zazwyczaj bolenie poruszają wzdłuż niej. Płyną pod prąd atakując narybek co kilka metrów pod brzegiem po czym robią nawrót w główny nurt kilka metrów od brzegu i z nim spływają z dala od pokarmu do miejsca w którym zaczynają atak, do swej kryjówki. Kiedy już zlokalizujemy teoretyczną trasę polowania bolenia oraz wytypujemy miejsca w których pojawia się na powierzchni pozostaje nam rzucając wobler przecinać jego trasę, lub prowadzić wabik wzdłuż niej. W każdej opisanej sytuacji należy pamiętać o zachowaniu nad wodą, każdy nasz ruch, stukot obruszany kamyk bardzo szybko zostanie wychwycony przez rybę i oddali znacznie nasz sukces na branie.

Woblery boleniowe

Ten jakże wdzięczny temat zostawiłem sobie na koniec. Jak wspomniałem na początku artykułu bolenie łowię od jakiegoś czasu na woblery własnej produkcji. Charakterystyczny dla wszystkich woblerów boleniowych jest ich kształt. Są to przynęty smukłe o wydłużonym korpusie, ze sterem umieszczonym pionowo do korpusów co pozwala przynęcie pracować na powierzchni wody lub zaraz pod nią. Woblery te specyfikują się pracą drobną migotliwą tzw. drobnym lusterkowaniem. Są również modele o pracy nie wyczuwalnej, przy ich prowadzeniu mamy wrażenie jakby nie pracowały w ogóle, te modele są idealne na szybkie bystre warkocze lub szybki główny nurt. Woblery boleniowe należą do przynęt dość ciężkich, spowodowane jest to faktem konieczności niejednokrotnie oddania bardzo dalekiego rzutu. Ich gramatury oscylują w granicach od 8 do nawet 20g. Przeważnie woblery te są idealnym odwzorowaniem uklejek czy innego drobnego narybku, kusząc swoim wyglądem nie tylko ryby ale i wędkarzy. Bywają jednak wariacje w ich malowaniu o czym świadczą egzemplarze malowane na czarno czy biało z akcentami łuski na bokach lub jednokolorowe. Nie spotkamy jednak woblerów boleniowych w kolorach jaskrawych, ponieważ takie malowanie nie jest i nie będzie kuszące dla tych ryb. W sklepach można już znaleźć woblery tzw. bez sterowce. Są one również przeznaczone do połowu boleni i niejednokrotnie w odpowiednich warunkach bywają skuteczniejsze od klasyków.

Moje woblery zaś to typowe klasyki przypominające ukleje, dały mi juz wiele radości łowiąc bolenie natomiast nadal na bazie doświadczeń i obserwacji staram sie je udoskonalać, zmieniając ich pracę oraz obciążenie, a przede wszystkim wygląd zewnętrzny. Po tych wszystkich latach wiem że to mi się nigdy nie znudzi i dopóki boleni nie zbraknie w naszych wodach dopóty ja będę zgłębiał i poszerzał swoją wiedzę na ich temat.
"Pierwszy zrobiony wobler boleniowy w pudełku i biegnę nad wodę. Docieram do długiej i szerokiej ostrogi, już podczas przedzierania się przez krzaki słyszę jakże cudowny dźwięk, boleń żeruje przy ostrodze. Wchodzę po cichu na nasadę ostrogi i zasiadam na kamieniu, nie czekam długo i widzę fontannę wody i ukleje uciekające w popłochu tuż przy szczycie ostrogi. Czekam cierpliwie jeszcze jakieś 15minut sytuacja powtarza się kilkukrotnie. Chyba już czas na test bojowy mojego woblera uffff oby oby mówię do siebie w myślach. Oddaję kilka rzutów wzdłuż ostrogi tuż po samych kamieniach, wobler wspaniale lusterkuję co wzbudza na mej twarzy radość. Bałem się że nie będzie pracował tak jak oczekiwałem a tu proszę, jest super. Pierwsze 5minut nic się nie dzieje, więc czekam znów aż kolega pokarze swoje oblicze. Jak tylko odkładam wędkę znów ogromny atak w tym samym miejscu na spokojnej wodzie, widzę że boleń ucieka wzdłuż warkocza na jego koniec. Odczekuję po tym około 3 minut i zaczynam ponownie czesać woblerem szczyt ostrogi. Oddaję chyba 3 rzut z rzędu i zanim spostrzegam wystrzał wody nad powierzchnię szczytówka mojej wędki już pracuje uginając się do granic możliwości. Jest! jest! krzyczę sam do siebie nie dowierzając, po chwili dociera do mnie że na końcu wędki jest mój wobler to wyzwala kolejny okrzyk radości. Z nie dowierzaniem pełny adrenaliny doholowuję rybę do brzegu, boleń ma około 60cm nie jest duży ale dla mnie znaczy więcej niż metrowy szczupak. Woblera ledwo widać w pysku ryby uśmiecham się pod nosem uwalniam rybę z kotwic, robię szybkie zdjęcia i pozwalam jej wrócić na swój rewir. Po tym holu byłem gotów wracać do domu, stwierdziłem że nic już mi więcej nie trzeba do szczęścia".



Bo cóż może być piękniejszego w oczekiwaniu na jego branie, na ten żywiołowy i silny atak, na zaskoczenie jakie towarzyszy przy każdym ataku i w końcu na te godziny spędzone na brzegu podczas obserwacji tej pięknej ryby w jej naturalnym środowisku.

Autor: Grzegorz Major

Kategoria: Sposoby na

Ostatnio na kanale wędkarz.pro

»

Reklama

Szukasz prezentu
dla wędkarza?

Sprawdź nasze wyjątkowe propozycje

Nie wiesz co kupić?
Zadzwoń lub napisz do nas.
Doradzimy.

Odwiedź nas na wedkarz.pro/radom

Szybki kontakt:

794 790 321

pomoc@wedkarz.pro

8:00 - 16:00

Płatności:

Raty Credit Agricole Bank Polska S.A.
PayPal Logo